Gdybym nie była wariatką naładowaną endorfinami i tak otwartą na ludzi, nigdy bym nie dostała tego "klik". Chwilo trwaj, rozciągnij się, a najlepiej bądź jak Wstęga Mobiusa.
Podobno każde miasto generuje swój typ ludzi....
Moje jest wymalowaną dziwką w szarej, uwalanej psimi gównami kiecce.
Obserwuję ludzi, ich energię...dlaczego otacza mnie tak wielu zaganianych, nic niewidzących ludzi? Czasem mam wrażenie, że niektórzy swoim sposobem bycia/życia pokazują swojemu bogu, by ich stąd zabrał. Przerażające...
Zastanawiam się, czy oni nie walczą już zupełnie o siebie, poddali się, czy po prostu zupełnie są jak koń pociągowy z klapkami na oczach. Czasem mam ochotę podejść do takiej osoby, złapać za ramiona i dać nieco ze swej energii, ale istnieje duże ryzyko, że zostanę potraktowana jako uciekinierka z Kochanówki ( dla niewtajemniczonych: potoczna nazwa łódzkiego szpitala psychiatrycznego).
Zupełnie nie wiem co z tym zrobić, przechodzę codziennym mym bezczelnym krokiem wśród nich...i czasem widzą mą energię..a mnie jest niezmiennie przykro, że oni jej nie mają.