Wracam od kumplasi, kawka mrożona jeszcze mi się w gardełku nie zagrzała, nawiew pracuje cichutko,
wrzuciłam czwóreczkę i... pstryk - poszedł mi w prawej środkowy pazurek.
Trzymam lewą kierownicę, palucha wysuwam , lekko w bok dłoń, żeby drogi sobie nie zasłonić i oceniam szkodę...
Stop!!! Lusterko i mina faceta za mną. Kurrrrcze, co ja znowu zrobiłam???
Jechałam równiutko, nie blokowałam, czyste szybki mam, no nie wiem :(
Wchodzę do domku, opowiadam kochanemu klonowi, jaka to krzywda mnie spotkała, a ona w ryk.
Łzy ze śmiechu jak grochy leje.
Muśka... Ty mu normalnie pokazałaś Fu..c..ka.
NO faaaaaakt. No Jaś Fasola.
No upał ogłupia. Na bank! :D